poniedziałek, 10 listopada 2014

Prolog

     
                                          Szanowna Panno Maisie Jocell!

Z wielką radością, chciałbym przekazać  iż dostała się Pani do naszej uczelni. Mamy w zamiarze pomóc wzbić się na sam szczyt kariery, dajemy możliwość pokazania wszystkich umiejętności muzycznych jak i tanecznych. Jeśli Pani wykaże się doskonałą wiedzą na temat swojej pasji i pokarze wspaniałą i kreatywną część teatralną,która zachwyci dyrekcję jak i resztę uczniów, jest Pani w stanie wygrać tą rywalizację. Przez 6 miesięcy razem z innymi uzdolnionymi uczniami z różnych krajów, bedziesz ćwiczyła i doskonaliła swój talent. W ostatnim dniu tejże nauki, każdy będzie mógł pokazać się z jak najlepszej strony. Wygraną jest nauka z najlepszymi fachowcami w swojej dziedzinie. Dajemy szansę najlepszym.
                                                              Dyrektor Uczelni ,,Creativ Ss'' Mike McDonnel

Jeszcze raz omiatałam spojrzeniem cały list, a w moich oczach niebezpiecznie balansowały słone łzy szczęścia ,,Dajemy szanse najlepszym''.. To zdanie utkwiło na dłużej w mojej głowie. Odłożyłam skrawek papieru na biurko i rozejrzałam się.
 Za 2 dni będę znajdować się w najlepszej uczelni ,,Creativ Ss'' ,która w ogóle powstała w Anglii. Mój fioletowy pokój pozawieszany plakatami zostanie zamieniony na pokoik uczniowski. Codzienna rywalizacja, codzienna praca. Nikt nie był w stanie ogarnąć euforii,która wstąpiła we mnie. Wstając z granatowego krzesła obrotowego, wybiegłam na korytarz biegnąc do salonu,gdzie siedzieli moi rodzice.
- Dostałam się!- wrzasnęłam , na co oboje drgnęli.
- Tak się ciesze , skarbie.- mama dopadła mnie w niedźwiedzim uścisku, do którego dołączył się mój tata.
- Jesteśmy tacy dumni, Mai.- mój tata wziął moją twarz w dłonie- Nasza mała Maisie.- ucałował mnie w czoło.
- Nawet nie wiecie ile znaczy dla mnie to ,że mnie wspieracie.- powiedziałam, powstrzymując szloch wzruszenia.
- Zawsze będziemy. Niezależnie czy wygrasz czy nie,kochanie.- mama uśmiechnęła się pięknie.
- Kocham Was.- przytuliłam ich ponownie.
- Dylan już wie?- spytał ojciec.
- O cholera! Muszę szybko do niego zadzwonić!- ruszyłam ku schodom,nie zważając na upomnienia mamy o moje słownictwo.


Już po pierwszym sygnale byłam zniecierpliwiona...
- Halo?- w końcu usłyszałam głos mojego przyjaciela.
- Stoisz?- spytałam podekscytowana
- Eee tak?- zaśmiał się
- To usiądź!- zaczęłam przygryzać wargę..
- No ..i co teraz?- spytał
- Dostałam się! Przyjęli mnie! Właśnie doszedł list!- wrzasnęłam.
- Co? O mój boże, to wspaniale! Tak się ciesze!- krzyknął do słuchawki, a ja niemal widziałam jego uśmiech.
- Nawet nie wiesz co teraz przechodzę. Nie wiem nawet co ze sobą zrobić. Jestem taka podekscytowana,niezorganizowana,szczęśliwa..-chciałam wymieniać dalej ,jednak Dylan mi przerwał.
-Zrozumiałem po podekscytowana , Mais.-zaczęłam się śmiać , a po chwili mój śmiech zmienił się w szloch.
-Dylan. Tak strasznie będę tęsknić.-w tym momencie nic nie widziałam, moje oczy były zamglone przez łzy.
-Och skończ. Myślałaś ,że nie będę cię odwiedzał? Za kogo ty mnie masz?- lekko podciągnęłam nosem, i niemal widziałam jak sztucznie łapie się za serce.
- Przecież wiem,ale to nie będzie to samo. A jeśli nikt mnie tam nie polubi? Co zrobię?- teraz płacz zamienił się w panikę.
-Maisy, błagam. Czemu myślisz na zapas? Po prostu o tym nie rozmyślaj, zacznij się powoli pakować,pochwal się na Twitterze, no nie wiem... Tak po zatem jedziesz tam się zaprzyjaźniać czy może zostać sławną Maisy Jocell, która wygrała konkurs talentów? - spytał
-Nie pomyślałam o tym.- westchnęłam i położyłam się plecami na łóżko.
- No widzisz. Nie ma za co, w razie paniki skonsultuj się z lekarzem lub Dylanem ,gdyż każde myślenie Maisy kończy się tragicznie.- powiedział sztucznie poważnym głosem.
-Bardzo dorośle,Dylan. A kto omal się nie posikał ,kiedy został przyjęty do klubu koszykarskiego? A może przypomnieć ci jaki byłeś podjarany, kiedy Amanda Otton dała ci numer telefonu?- nabijałam się z niego
- To było dawno!- bronił się
- Jasne.- zaśmiałam się ,kręcąc na palcu włosy.
- Ok,ok. Do zobaczenia , przyjadę się pożegnać.-westchnął
-Nie masz wyjścia. Pa, Dylan.- uśmiechnęłam się jak głupia
-Pa, Maisy.-  Odłożyłam telefon obok siebie na łóżku i odetchnęłam głęboko, głowę układając na kołdrze. Leżałam tak może 15 ,lub 20 minut, kiedy do pokoju wparowała moja młodsza siostra Trish.
-Mai?- usłyszałam jej cichy głos.
-Hmm?-podniosłam wzrok , zauważając ,że stoi z rękoma z tyłu.
- Bo no wiesz..Wyjeżdżasz, tak?- spytała z błyskiem w oku.
-Ymn, tak. A co?- spytałam siadając po turecku i gestem ręki pokazałam ,aby usiadła obok mnie, co uczyniła.
- Tak sobie pomyślałam ,że jeśli cię nie będzie, to czy mogę wziąć twój pokój? Jest większy, masz lepsze łóżko i po zatem tobie się nie przyda, będę sprzątać i obiecuje ,że nie pobrudzę dywanu i ścian.- powiedziała szybko, zmarszczyłam brwi i uderzyłam ją poduszką ,którą akurat miałam pod ręką.
-Ałaa! Za co to?!- krzyknęła
-Ty mała spryciulo! Zamiast powiedzieć mi jak bardzo będziesz tęsknić ty wyjeżdżasz mi z pokojem!? Pożałujesz tego!- zaczęłam się śmiać ,kiedy powaliłam ją i zaczęłam gilgotać.
-Aaa! Maamoo!! Maisy mnie torturuje!- zaczęła wrzeszczeć i śmiać się nieopanowanie
- Wcale nie! Trish wymyśla!-odkrzyknęłam mamie, na co moja siostra zabiła mnie wzrokiem
- Dobrze,dobrze! Przepraszam! Już dość!- zaczęła aż krztusić się ze śmiechu,więc z bananem na twarzy wypuściłam ją.
- Więc coś mówiłaś, siostrzyczko?- spytałam sztucznym głosem
-Tak strasznie będę za tobą tęsknić Mai.... To mogę ten pokój?- zrobiła minę słodkiego szczeniaczka.
-Trish!- oburzyłam się sztucznie, na co ta przewróciła oczami i rzuciła we mnie poduszką ,która ze pewne leżała na ziemi.
-Nie to nie.- wytknęła mi język
-Och no dobra. Ale są warunki. Kiedy wrócę ma tu być nieskazitelnie!- pogroziłam jej palcem, na co ta pisnęła i rzuciła mi się na szyje z uściskiem.
-Boże Trish,ile ty ważysz? Tonę?- spytałam ,kiedy ta leżała na mnie,siostra tylko ucałowała mnie w polik i wstała ze mnie. Otrzepała spodnie i wyszła krzycząc coś do mamy. Ta 11-latka jest niemożliwa.Pokręciłam tylko głową w dezaprobacie i wyszłam do łazienki. Po kąpieli od razu powędrowałam do łóżka i w końcu pogrążona w rozmyśleniach zasnęłam.
--------------------------------------
Okej,więc to opowiadanie jest jednym z wielu,które delikatniej mówiąc zaśmieca mi komputer. Jednak postanowiłam go dodać ,ponieważ historia Maisie wydaje mi się dość oryginalna i ciekawa..Tak myślę. Oczywiście mam napisane już kilka rozdziałów w przód,więc jeśli komuś by się spodobało(co moglibyście wyrazić w komach) lub jeśli uważacie ,że to dno(także piszcie w komach)byłoby miło .Nie zaniedbam także INYT czyli mojego drugiego bloga (http://n-toy-fanfiction.blogspot.com/).
 Liczę na jakąś opinie ;)

3 komentarze:

  1. Prestiżowa szkoła ? Aż zazdroszczę Maisie! Wiesz, na początku myślałam, że Dylan to jej chłopak... :D
    Świetny prolog, pełen pozytywnych emocji, który udzielił się nawet mi :) Wielki kciuk w górę ^^


    PS: Może wpadniesz do mnie? Też dopiero zaczynam :P
    http://zaprzysiezeni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne rozpoczęcie. Wg wszystkie Twoje blogi są super <3 Jeśli masz kolejny rozdziały to je dodawaj. Z chęcią będę je czytać. Aż podziwiam Cię, że w tym samym czasie potrafisz pisać kilka historii. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy raz wpadłam na twojego bloga i muszę przyznać, że... chyba zostanę tutaj na dłużej :D Historia bardzo fajna i oryginalna ;) Co raz rzadziej spotyka się blog pisane tak prostym a jednocześnie bardzo zrozumiały dla czytelnika językiem :D Tak więc czekam na nowy rozdział + dodaję się do obserwatorów ;)
    Pozdrawiam Alexandra Brave
    fanfiction-birds.blogspot.com
    under fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic