niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 2

Po raczej nieudanym ćwiczeniu,zabrałam swoje rzeczy i postanowiłam wrócić do pokoju, jednak przy drzwiach zastałam jakąś dziewczynę z dwiema walizkami.
-No nareszcie! Wiesz ile tu siedzę?-warknęła wstając
-Słucham?-spytałam zdziwiona
-Maisie Jocell?- spytała wzdychając
-Um tak..-potwierdziłam
-Jestem Sasha Trevor, twoja współlokatorka, a ty masz klucze.-powiedziała jakby było to co najmniej banalne
-Nie miałam pojęcia..-zaczęłam ,jednak ta uciszyła mnie
-Ok,fajnie. A teraz możesz mnie wpuścić?-kolejne warknięcie, a gdzie sympatia? Kiwnęłam zdegustowana głową i otworzyłam drzwi, dziewczyna od razu przepchnęła się i wpadła do pomieszczenia.
-Ale nora.- jej pierwszy komentarz..Super.
-Jak dla kogo.-wzruszyłam ramionami i usiadłam na swoje łóżko
-Taa- odpowiedziała i zaczęła rozpakowywać swoje bagaże. Ja zabierając świeże ciuchy czyli dżinsy,bokserkę i sweterek udałam się do łazienki. Dzięki bogu była pusta, więc zakluczyłam się i pospiesznie wzięłam prysznic,umyłam włosy i ubrana wróciłam do pokoju w turbanie na głowie. Jednak zastałam  zamknięte drzwi.
-Sasha?-zapukałam, odpowiedziała mi tylko cisza.Zaczęłam walić w drewno, aż w końcu usiadłam na podłodze i złapałam się za głowę.

Minęła może godzina, zdążyłam już zdjąć ręcznik i jakoś palcami ułożyć włosy, co pewnie wyglądało więcej niż tragicznie,kiedy zauważyłam Sashe ,która szła z..O MÓJ BOŻE.
-Oh Maisie! Wybacz! Zapomniałam ci powiedzieć ,że wychodzę..To jest profesor Malik. Odpowiedzialny na naszą kondycję, jest bratem Dylana Malika z The Broken,który uczy tu gry na gitarze-powiedziała patrząc na mojego boskiego profesora stój! Tylko profesora.
-Dz-dzień dobry,profesorze.- wstałam szybko i wyciągnęłam do niego rękę, ten uśmiechnął się
-Witam.Miło mi..?-Cholera..Nie przedstawiłam się!
-Jaa. Maisie Jocell jestem..-jąkałam się
-Świetnie, Sasha dziękuję ci ,że mnie oprowadziłaś bez ciebie nie znalazłbym brata. Jeszcze raz dzięki i spotkamy się na zajęciach. Do widzenia.-uśmiechnął się i odszedł
-Ile on może mieć lat?-spytałam Sashy,kiedy w milczeniu weszłyśmy do pokoju
-Nie wiem! Może jakieś 25?! Jest taki gorący.. Nie ma co..Trzeba się za niego zabrać!-pisnęła i poprawiła swoje blond włosy
-Przecież to profesor!-spojrzała na mnie jak na kosmitkę
-No i? Nikt nie musi wiedzieć..A ty nikomu nie wygadasz..Prawda?-uśmiechnęła się sztucznie
-Jasne.-pokiwałam głową i usiadłam na łóżku, rozczesując włosy. Jeśli wszyscy profesorowie są tacy to długo tu nie wytrzymam.. On jest odpowiedzialny za kondycję? Super! Po prostu idealnie! Okej,jestem tancerką ,ale w życiu nie będę grała w siatkówkę czy koszykówkę! Czemu?! Jestem taka niemądra! Zamiast wtedy leżeć jak idiotka mogłam iść z nim i pomóc mu szukać sali! Pewnie pomyślał ,że jestem pokraką!
-Wiesz ,że za 10 minut jest obiad?-spytała Sasha
-Co? Już? O rany.-w mgnieniu oka związałam włosy w kitkę i ruszyłam w stronę pokazanej mi wcześniej stołówki.

W pomieszczeniu było mnóstwo ludzi. Posiłek nie wyglądał wykwintnie,ale nie było to też jakieś śmieciowe żarcie. Na pewno dbali tu o sylwetkę. Jednak ja bardziej skupiałam się na otaczającym mnie tłumie. Jestem pewna ,że większość dziewczyn zamiast tańczyć,śpiewać czy malować mają drugie wyjście czyli zostanie modelką. Za to chłopcy. Oni powinni występować w filmach z super bohaterami,do których mam słabość. Może to kompletnie żałosne,bo nie ocenia się ludzi po wyglądzie,ale bądźmy szczerzy..Miałam swoich typów,choć porównując ich wszystkich razem wziętych i tak nie dorównują profesorowi.. Boże, Maisie! Za dużo Dylana.Za dużo.
-Ej. Ty ty pytałaś mnie o sale ,prawda?- pamiętam ją
-Bruck?-spytałam
-Maisie baletnica?-zaśmiała się i usiadła obok mnie przy stoliku
-Tak. Baletnica.-oddałam uśmiech
-I co? Znalazłaś swoją współlokatorkę?-zadała kolejne pytanie,a ja już wiedziałam ,że ta dziewczyna uwielbiam mówić.
-Taa. Ale jakoś nie jestem do niej zbyt przekonana. Chce poderwać jednego z profesorów..-choć sama miałam na to ochotę moja pewność siebie uciekała jak najdalej ode mnie
-Oh,nie martw się. Takich tu nie mało.-wzięła do ust kęs marchewki
-Swoją drogą. Kiedy zaczynają się zajęcia?-spytałam,aby podtrzymać temat
-Już jutro! Jestem taka podekscytowana! Boże! Ciekawe jacy są nauczyciele..-niestety nie słuchałam dalej mojej towarzyszki,ponieważ O Mój Boże. Albo to zwidy,lub właśnie w naszym kierunku zmierza profesor Malik razem ze swoją tacą ,która nie robi większego znaczenia. Miałam właśnie oddać uśmiech do niego jednak tak szybko jak chciałam to zrobić zostałam zagłuszona.
-Profesorze! Tutaj! Mamy wolne miejsce!-usłyszałam głos Sashy a Malik jakby obudził się  z transu i zmienił stronę w którą zmierzał.
-Gorący jak cholera.-Bruck patrzyła na niego jak zaczarowana
-Może trochę.-w tym momencie zdałam sobie sprawę,że nie mogę stracić głowy dla przystojnego profesorka podrywacza. Nie. Przyszłam tu by wygrać. Pożegnałam się z Bruck i nie ruszając jedzenia wyszłam z sali kierując się na zewnątrz budynku.
---------------------------------------------------------------
Przepraszam,przepraszam,przepraszam! Obiecałam już dawno ,ale miałam masę nauki i sprawy prywatne. Rozdział jest do dupy i w sumie to nudny,ale tym razem obiecuje,że w następnym będzie już lepiej! Na I'm not your Toy! też jest nowy, serdecznie zapraszam!http://n-toy-fanfiction.blogspot.com/  :) No następnego:)

6 komentarzy:

  1. Dużo błędów interpunkcyjnych i stylistycznych.
    Jednakże nie jest aż tak źle ;)

    http://zaprzysiezeni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie był sprawdzany,poprawie wszystko ,kiedy znajdę chwilę :)

      Usuń
  2. Opowiadanie nie jest takie złe, fajnie się czyta.Czekam na trzeci rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne to <3 Serio, podoba mi się. A ta współlokatorka jaka, już czuję te kłótnie i nienawiści ... :) Będę czytać nexty. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominuję cię do LBA !!! <3
    http://onedirection-true-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww. Genialne ♥
    Już lubię tego bloga :*

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic